Z przyjemnością wracamy myślami do chwil spędzanych na sesjach. To najprzyjemniejsza część trylogii ślubnej. Po stresie w czasie ślubu, wyczerpujących weselnych tańcach do białego rana, sesja to odprężenie i relaks.
Wszyscy staramy się dobrze bawić, realizować nawet najbardziej szalone pomysły, spełniać marzenia. Czy to wyjazd nad morze, czy sesja w stylowych wnętrzach, czy na wesoło, czy romantycznie... To zależy tylko od Pary Młodej. Staramy się spełniać to, co sobie wymarzą.
Michalina i Adrian
Michalina i Adrian świetnie odnaleźli się w wytwornych wnętrzach rustykalnego Dworu w Luboradzy. Dwór pięknie położony w środku lasów, dookoła park, jezioro, pomosty, mnóstwo różanych klombów, emanuje ciszą i spokojem. Idealne miejsce na sesję. Wykorzystaliśmy przepiękne stylowe wnętrza, ponieważ sesja miała mieć charakter romantyczny. Ujęć było sporo, co wymagało od Młodych dużej cierpliwości. Chociaż myślę, że patrzenie sobie w oczy czy pocałunki nie były dla nich nudne :)
Było cudownie ciepło, świeciło słońce, spędziliśmy na sesji parę dobrych godzin. Dziękujemy im za te godziny, bo oprócz tego, że była to dobra zabawa, było to również spore wyzwanie i niemały wysiłek. Z przyjemnością spędziliśmy z nimi czas.
Kasia i Krzysiek
Jak On na Nią patrzył ! Śmiało możemy powiedzieć, że to chyba najbardziej zakochana para jaką mieliśmy przyjemność poznać. Ich marzenie? Sesja nad morzem. Pojechaliśmy, a tu ... leje. Wzięliśmy deszcz na przeczekanie, dłuuugo musieliśmy czekać, w końcu zaczęło się ściemniać. Udało się zrobić kilka ujęć i sesję przełożyliśmy na następny dzień. A na następny dzień świeciło przepiękne słonko, dokończyliśmy sesję trochę w stylu romantycznym, trochę na wesoło. Najważniejsze, że nie trzeba jej było kolejny raz przekładać. Było trochę z przygodami, ale za to będzie co wspominać.
Trochę żałowaliśmy tej sesji nad morzem, ale najważniejsze to mieć słońce w sercu, radość życia i patrzeć razem w tym samym kierunku. A sesja nad morzem? Zawsze można pojechać ... może już we trójkę :)
Paulina i Piotr
Sesja wisiała na włosku. Nie, nie z powodu brzydkiej pogody, tylko przez paskudny katar Piotrka. Paulina i Piotrek są świetną parą, wyluzowaną, wesołą i spontaniczną. Tak więc także sesja była świetną zabawą. Na pewno dla Pauliny, bo zakatarzony Piotrek (a jak wiadomo katar dla faceta to śmiertelna choroba) tylko patrzył zrezygnowanym wzrokiem, czy długo jeszcze będziemy go męczyć. Na szczęście na materiale tego nie widać :)
Tak czy inaczej był dzielny, a cała sesja zaowocowała fajnym materiałem który, mamy nadzieję, będzie dla Młodych pięknym wspomnieniem i niezastąpioną pamiątką.